Nie mam w zwyczaju wczytywać się w program telewizyjny choć zerkając na to co przygotowała telewizja na noc sylwestrową dla tych co zostają w domu byłam nieco zaskoczona. Nie tym co tam zobaczyłam ale tym czego nie zobaczyłam.

Przez wiele lat tuż po północy- po wypiciu szampana, wystrzałach petard itp.- telewizja emitowała tzw. szopkę noworoczną. Jej historia sięga lat 60- tych. Wielu nie pamięta pierwszych spektakli tym bardziej kojarzy się ona z czymś co tak po prostu jest.
 
Tuż po północy krótkie podsumowanie minionego właśnie roku Często w krzywym zwierciadle przypomnienie tego czego byliśmy świadkami przez ostatnie 12 miesięcy. Oczywiście w bardzo lekki sposób, z humorem. Bo przecież cel twórców szopki noworocznej jest jeden: wywołać uśmiech na twarzach oglądających.
 
Bohaterami szopki noworocznej są przede wszystkim politycy, ludzi znani z ekranu telewizyjnego. Nie  trudno zauważyć, że by mógł powstać dobry scenariusz przedstawienia satyrycy muszą być mistrzami w swoim gatunku jak również osoby w nim prezentowane muszą mieć dystans do siebie.
 
Rozpoczynając jeszcze obecny-2011 rok- telewizja szopki nie wyemitowała. Jej odwołanie wiązało się - mogliśmy wynaleźć takie argumenty- z katastrofą 10 kwietnia.
 
Szopki noworocznej nie obejrzymy także 1 stycznia 2012 roku. Dlaczego? Trudno to stwierdzić jednoznacznie ponieważ bardzo często, w Internecie, mogliśmy oglądać filmiki, które same w sobie, w oglądających, wywoływały śmiech.
 
…jednak czy się nie rozpędziłam? Czy na pewno z wypowiedzi, w której prelegent cytuje Jana Pawła III czy też słysząc tezę, że „podniesienie składki (rentowej) może spowodować ożywienie gospodarki i wtedy powstaną nowe miejsca pracy”…należy się śmiać czy raczej zapłakać?  
 
Gdzie się podziała szopka noworoczna? …miejmy nadzieję, że czeka na lepsze czasy dla siebie!